Rozpoczął swoją przygodę z franczyzą nietypowo. Chadzał wieloma zawodowymi ścieżkami. Zawsze pracował z ludźmi i dla ludzi. Teraz zarządza najpopularniejszą siecią szkół języka angielskiego. Siecią franczyzową, której osiągnięcia znane są również na całym świecie. Mowa o Michale Juzoniu, Dyrektorze Generalnym Helen Doron English Polska Północ.
Ostatnio czytałam o Pana niespotykanej drodze zawodowej. Czym zajmował się Pan zanim trafił do Helen Doron i został biznesmenem?
Rzeczywiście moja droga zawodowa jest bardzo ciekawa. Pracowałem w teatrze, na scenie i poza nią, byłem menadżerem muzyków i artystów, producentem teatralnym. Pracowałem za granicą ucząc angielskiego. Zajmowałem się medytacją, byłem też gospodarzem w świątyni zen. Jestem wdzięczny, że życie dało mi tak wiele okazji do spróbowania różnych rzeczy i nabrania wielu ciekawych doświadczeń.
A dlaczego Helen Doron a nie inna sieć franczyzowa?
Do Helen Doron przywiodło mnie serce. Poznałem wspaniałą kobietę, która prowadziła swoją szkołę w sieci Helen Doron English, i która potem została moją żoną. Szybko zacząłem pomagać jej w prowadzeniu biznesu i zakochałem się w metodzie i w pracy, w której spotykam wielu wspaniałych ludzi, rodziców, no a przede wszystkim cudowne dzieciaki. Helen Doron opiera się na wzajemnej relacji, na wspólnym działaniu i na bezpośrednim doświadczaniu języka w grupie dzieci.
Uczymy o tym, że świat jest różnorodny, że empatia jest bardzo ważną cechą i że spontaniczne działanie i znajomość angielskiego mogą być podstawą wspaniałego życia i kluczem do poznania innych ludzi i innych krajów. To są wartości bardzo mi bliskie. Ta praca wydaje mi się bardzo ważna i pożyteczna. Szczególnie, że dzisiaj mainstreamowa edukacja ma wyraźne problemy i musimy zająć się naszymi dziećmi w szczególny sposób.
Jako międzynarodowa sieć otrzymaliście Państwo bardzo dużo nagród w zakresie franczyzy. To chyba duża zaleta być członkiem międzynarodowej sieci?
Tak, rzeczywiście zostaliśmy uznani za najlepszą organizację uczącą dzieci angielskiego na świecie. Mogę śmiało powiedzieć, że nasz franczyzobiorca ma dostęp do ogromnego zasobu wiedzy i doświadczeń całej sieci. Jeśli jakaś ze szkół napotka problem z pewnością jego rozwiązanie znajduje się gdzieś w zasobach naszej wspólnej mądrości. W końcu działamy już w Polsce ponad 20 lat. Nasz franczyzobiorca nie musi wyważać już otwartych drzwi. Franczyzobiorcy na co dzień wymieniają się doświadczeniami i podpowiadają sobie wzajemnie.
Szczególnie w tym pandemicznym okresie wydaje się to być potrzebne. Czy franczyzobiorcy w dobie koronawirusa mogą liczyć na wsparcie całej sieci?
Bardzo szybko zareagowaliśmy na pandemię. Zmobilizowaliśmy wszelkie zasoby naszej sieci, żeby szybko przestawić się na naukę online. Wspólnie wypracowaliśmy narzędzia do prowadzenia takich lekcji i przeszkoliliśmy całą naszą kadrę. Wypracowaliśmy wspólne procedury i podzieliliśmy się nimi z naszymi franczyzobiorcami. Można było w tym czasie wyraźnie zobaczyć jak skuteczne jest wspólne działanie grupy pasjonatów, jak wiele wiedzy mamy wspólnie i jak bardzo jesteśmy kreatywni. Tak, jesteśmy przygotowani do uczenia online choć uważam, że siedzenie przed ekranem nie zastąpi wspólnej zabawy na lekcji z innymi dziećmi. Traktuję lekcje online jako wyjście awaryjne na czas wyższej konieczności.
Bazujecie Państwo także na sprawdzonej i własnej metodzie nauczania. Czy może Pan powiedzieć coś więcej osobom zainteresowanym tematem - franczyza 2021 roku?
Nasza metoda jest wypracowana przez brytyjską lingwistykę, która zainspirowała się nauką gry na skrzypcach metodą Suzuki. Tam nie jest najważniejsze, żeby od razu uczyć dzieci zasad muzyki, nut itp. Dzieci powtarzając za nauczycielem po prostu grają muzykę. Naszym nadrzędnym celem jest nauczenie naszych uczniów komunikacji. Płynnej wymiany myśli i łatwego porozumienia się po angielsku. Uczymy tak samo jak dzieci uczą się pierwszego języka. Poprzez zanurzenie w nim dziecka. Nasi uczniowie codziennie słuchają naszych materiałów i oglądają filmy. Kiedy przychodzą na zajęcia otrzymują kontekst tego, z czym się osłuchały. Chcemy, żeby angielski był przez naszych uczniów bezpośrednio doświadczany. Nie jest to abstrakcja. Jeśli uczymy o deszczu, to dzieci mają parasole i rzeczywiście pada im na głowy. Nasza metoda to unikalny, wieloletni i spójny system, tworzący warunki do uczenia w taki sposób, aby język angielski stał się ich drugim językiem oraz pomógł im w poznawaniu świata i realizowaniu marzeń.
Co według Pana jest podstawą sukcesu franczyzy 2021 roku, w tym przypadku Helen Doron English?
Skutecznie oraz w przyjazny sposób uczymy dzieci i młodzież̇ języka. Zajmujemy się tym, na czym się̨ naprawdę̨ znamy i co sprawia nam ogromną przyjemność – wiemy, że dzięki temu osiągamy najlepsze możliwe efekty. Nie zadowalamy się tym, co już udało nam się osiągnąć - wciąż doskonalimy nasze metody, bo wiemy, że potrzeby dzieci i młodzieży się zmieniają. Rozwijamy się razem z naszymi uczniami.
Sami kiedyś byliśmy dziećmi, więc wiemy, że wiedzę najlepiej przyswaja się wtedy, kiedy nauka sprawia nam przyjemność. Naszym uczniom, niezależnie od tego, czy są to małe dzieci czy młodzież, oferujemy takie metody i warunki, dzięki którym język angielski staje się im coraz bliższy i zanim się obejrzą, mogą się nim naturalnie posługiwać. To, że angielski staje się drugim językiem naszych uczniów, jest zasługą wielu osób: nauczycieli, którzy kochają to, co robią, licencjobiorców, którzy nie prowadzą szkół przez przypadek, ale dlatego, że wierzą w metodę Helen Doron oraz rodziców, których rola jest ogromna. To właśnie suma tych starań wpływa na naszą skuteczność.
To prawda - sami franczyzobiorcy są częścią tego sukcesu. Gdyby miał Pan określić profil idealnego franczyzobiorcy to jaki powinien on być?
To powinna być osoba, która biegle zna angielski. Musi być pasjonatem edukacji dzieci i młodzieży, umieć pracować w zespole i nim kierować. Musi to być ktoś przedsiębiorczy i gotowy do zaangażowania się w swój biznes, kto rozumie zasady franczyzy.
A czy Państwa franczyzobiorca musi być po filologii angielskiej?
Nie musi to być osoba wykształcona kierunkowo. Wystarczy, że ma piękny angielski i lubi pracować z dziećmi. My oferujemy szereg szkoleń, które przygotowują naszych ludzi do uczenia metodą Helen Doron oraz prowadzenia biznesu.
Nie ukrywajmy, że dla wielu zainteresowanych ważne są jeszcze koszty związane z pokryciem inwestycji. Jak to wygląda w przypadku franczyzy Helen Doron?
Jest rzeczą oczywistą, że trzeba dysponować jakimś kapitałem, jeśli zaczyna się własny biznes. Tak jest i w naszym przypadku. Musimy zabezpieczyć środki choćby na wynajem lokalu, na dotarcie z informacją o nowej szkole do lokalnej społeczności czy na wynagrodzenia dla sekretarki czy innych pracowników. Na szkoleniu biznesowym pomagamy te sprawy rozważyć i dokonać koniecznych rachunków.
Jest kilka możliwości wejścia do franczyzy. Można kupić licencję dla szkoły na dany teren, można też zostać licencjonowanym nauczycielem HD. Środki na start będą potrzebne różne w zależności od terenu i umowy z masterem franczyzy. Najlepiej zadać pytanie bezpośrednio osobie, która odpowiada za dany teren w Polsce. Namiary na nas można znaleźć na naszych stronach internetowych ( https://helendoron.pl/dostepne-lokalizacje/ ).
To była przyjemność rozmawiać z Panem o tak "potężnym" biznesie. Dziękuję!
***
Polecamy także:
Jak zarabiać na korkach? - TOP 6 pomysłów na biznes edukacyjny