- Aktualnie prowadzimy dwa Fit Cake. Pierwszy w Stalowej Woli, drugi w Radomsku. Zarobiliśmy jeszcze rezerwację na Sandomierz, ale planujemy lokal w tym mieście uruchomić dopiero z końcem roku (...) Franczyza Fit Cake ma potencjał, a my nie poprzestaniemy tylko na 3 lokalach - opowiada Grażyna Popiołek, franczyzobiorczyni Fit Cake.
Grażyna Popiołek, franczyzobiorczyni Fit Cake: Razem z mężem od 20 lat prowadzimy lokale franczyzowe. Współpracujemy np. z popularnymi sieciami specjalizującymi się w pizzy. Zainwestowaliśmy też w sieć serwującą kebaby, ale współpraca się nie układała. Początki było obiecujące, a potem właściciele nastawili się na szybki zysk, co odbiło się na jakości. Zaczęli dostarczać mrożonki, dyktowali horrendalne ceny półproduktów. Rynek franczyzowy w Polsce jest teraz ogromny. Można powiedzieć, że mamy już przesyt lokali oferujących pizzę, hamburgery czy kebaby. Trudno się w tej branży teraz przebić i utrzymać. Z doświadczania wiemy, że największe szanse mają ci, którzy decydują się na coś nieoczywistego, coś co się dopiero rozwija i ma duży potencjał. Rynek zdrowej żywności jest w Polsce jeszcze w powijakach, a wystarczy wyjechać na Zachód, by stwierdzić, że w każdym markecie są wyroby bez glutenu czy bez cukru. U nas zapewne wkrótce też tak będzie. Fit Cake jest jedną z pierwszych sieci oferującą zdrowe fit słodycze w naszym kraju, ale ma już swoją renomę i wypracowane procedury.
To był jeden z głównych argumentów. Moda na fit jedzenie, na dietę keto i wege ciągle jest u nas na fali wznoszącej. Nawet w tych niedużych miejscowościach, gdzie właśnie rozpoczęliśmy działalność, są osoby, które oczekiwały na otwarcie Fit Cake. To ludzie z różnymi schorzeniami czy problemami dietetycznymi: cukrzycy, alergicy, osoby z nadwagą. Fit Cake szacuje, że stanowią oni ok. 15 proc każdej społeczności. W Radomsku i Stalowej Woli na razie nie mamy konkurencji. Naszym zadaniem jest wiec utrzymać ich zainteresowanie. Na powodzenie w tym biznesie składa się też wiele rzeczy: lokalizacja, jakość obsługi i przede wszystkim klasa produktu. Nigdy nie byliśmy zwolennikami lokalizacji w pasażach w centrach handlowych. Postawiliśmy na samodzielne kawiarnie. Pandemia pokazała, że ma to swoje zalety.
Niewątpliwie znacząca była też cena. Nie ma co wierzyć ofertom, obiecującym, że za 40 tys. zł. można otworzyć biznes gastronomiczny. Chyba, że jest to budka z hot dogami. Taka inwestycja w Fit Cake Standard kosztuje około. 100 - 150 tys. zł (z remontami, wyposażeniem i zaprowiantowaniem). Od początku mieliśmy ustalone limity kwotowe. Na rynku są też sieci, w których na uruchomienie lokalu trzeba wydać nawet 700 tys. i więcej.
Ale ostatecznie na naszej decyzji zaważył bezpośredni kontakt z franczyzodawcą. Przyznam, że wcześniej rozmawialiśmy też z inną fit siecią i odnieśliśmy wrażenie, że coś tam nie gra. Zbyt wiele było warunków i znaków zapytania. Z Rafałem Kościukiem, właścicielem systemu franczyzowego Fit Cake odbyliśmy wiele rozmów - choć tylko przez telefon - i każda była konkretna i konstruktywna. Żadnego nawijania makaronu na uszy, a zadawaliśmy bardzo szczegółowe pytania :) Z doświadczenia wiemy, że jak ktoś obiecuje złote góry, to mało potem z tego wynika. W Fit Cake nie obiecywali gruszek na wierzbie i zapowiedzieli, że nie idą na skróty. Tak jak mówią, produkt jest u nich na pierwszym miejscu. Szkolenia kulinarne były wyczerpujące i w pełni profesjonalne. Książka przepisów jest bardzo przejrzysta i dokładana, wystarczy się dokładnie trzymać receptur. Sieć nie jest też nastawiona tylko na zysk ze sprzedaży franczyzy, jak wiele innych działających obecnie na polskim rynku, ale na utrzymanie jakości i rozwój. Regularnie wprowadza nowe pozycje do oferty, wyprzedzając konkurencję. Widać też, że dba o renomę, a pan Rafał autentycznie pasjonuje się tym, co robi.
Wyznajemy maksymę, że do odważnych świat należy. Wcześniej prowadziliśmy jednocześnie kilka lokali franczyzowych, wiemy więc na czym, to polega i jak nad tym zapanować. Wiemy też, że przynosi zyski. Aktualnie prowadzimy dwa Fit Cake. Pierwszy w Stalowej Woli, drugi w Radomsku. Zarobiliśmy jeszcze rezerwację na Sandomierz, ale planujemy lokal w tym mieście uruchomić dopiero z końcem roku. Na razie chcemy rozkręcić dwa pierwsze punkty. To biznes rodzinny, kawiarnie prowadzą nasze córki. To też ogromna zaleta tego konceptu, że do obsługi lokalu wystarczą dwie, trzy osoby.
Radomsko działa zaledwie od kilku dni, ale zainteresowanie jest spore. Natomiast punkt w Stalowej Woli pracuje do miesiąca i na razie jest bardziej niż ok. Spodziewamy się, że z miesiąca na miesiąc będzie jeszcze lepiej, bo klienci do nas wracają, zbieramy dużo komplementów, wieść o świetnej "niecukierni" rozchodzi się szybko pocztą pantoflową i mamy dużo zamówień. Na razie cieszymy się, że lokal zarabia na siebie i pracowników. Zakładam, że inwestycja zwróci się nie później niż w rok, jednak wszystko wskazuje na to, że stanie się to szybciej. Doświadczenie nas nauczyło, że klient zadowolony wróci i przyprowadzi trzech kolejnych. Natomiast źle potraktowany nie wróci i jeszcze jednego zabierze ze sobą. Na razie mamy tylko zadowolonych klientów. Franczyza Fit Cake ma potencjał, a my nie poprzestaniemy tylko na 3 lokalach.