Władysław Kosiniak-Kamysz (prezes PSL) nieoficjalnie potwierdził spekulacje medialne na temat ogólnopolskiego lockdownu, który miałby zostać wprowadzony przed Wielkanocą. Takie słowa z ust polityka padły podczas dzisiejszej rozmowy w programie "Graffiti", transmitowanym przez Polsat NEWS.
Dzisiaj, tj. 17 marca br., Kosiniak Kamysz powiedział, że o locdownie bardzo dużo mówi się w kuluarach. Zapytany, czy czeka nas ogólnopolski lockdown, odpowiedział, że możliwe jest, że "stanie się to od soboty lub poniedziałku". Zdementował, że zmiany mogą zostać wprowadzone wcześniej. Jak podkreślił, całkowity lockdown zbiega się z planami rządu w zakresie "Nowego Ładu", do którego rządzący są zbyt przygotowani, aby wprowadzać ograniczenia wcześniej. Kosiniak-Kamysz podjął także pytanie, czy Polskę jest stać na zastosowanie obostrzeń ogólnokrajowych. Według niego świąteczne obostrzenia powinny być wprowadzone w wybranych powiatach.
O ogólnopolskim lockdownie mówi się już od kilku dni. Pierwszą taką informację wskazał RMF FM, gdzie ustalono, że jeśli do czwartku dzienna liczba zakażeń w Polsce przekroczy 25 tysięcy, to w całym kraju zostaną wprowadzone obostrzenia. Nieoficjalnie mówi się, że miałyby one wyglądać identycznie, jak to jest chociażby w województwie lubuskim czy mazowieckim. Wprowadzone zostałyby zatem ograniczenia w zakresie działalności galerii handlowych. Zamknięte zostałyby kina, teatry, hotele, baseny i inne obiekty sportowe.
Przed chwilą (tj. o godzinie 15.00), odbyła się konferencja Ministra Zdrowia na której potwierdzono powyższe przypuszczenia. Cała Polska została objęta lockdownem. Na dzisiejszej konferencji Minister Zdrowia potwierdził oficjalnie powyższe przypuszczenia. Wprowadzone zostały zatem ograniczenia w zakresie działalności galerii handlowych. Zamknięte zostaną kina, teatry, hotele, baseny i inne obiekty sportowe. Obostrzenia obowiązują od soboty (20 marca 2021 r.) i potrwają co najmniej do 9 kwietnia.
Na stronie gov.pl czytamy:
W ostatnim tygodniu liczba zakażeń zwiększyła się o 38 proc., a liczba zgonów o 24 proc. Przybyło także zajętych łóżek covidowych – wzrost o 17 proc. Obecnie w Polsce jest:
Swoją działalność muszą zawiesić:
Polscy przedsiębiorcy mają podzielone zdanie co do sytuacji swoich firm. Jedni znaleźli niszę i po prostu "zarabiają", inni zauważają znaczące spadki. Większość z nich postrzega swoją sytuację pozytywnie albo neutralnie, ale wśród mikroprzedsiębiorstw oraz w branżach powiązanych z turystyką dominują oceny negatywne. Ponad połowa firm zrezygnowała z inwestycji ze względu na pandemię. Równocześnie w 2021 r. realizację nowych inwestycji planuje obecnie niecałe 30 proc. przedsiębiorstw - czytamy w raporcie EY „Rok z COVID-19 oczami polskich przedsiębiorców”.
Wyżej wymieniony raport wskazuje, że najczęściej wskazywanym przez firmy utrudnieniem w prowadzeniu działalności z powodu covid jest spadek liczby klientów i to wskazuje 48 procent respondentów. Ankietowani skarżą się także na wysokie koszty bieżącej działalności (44 procent osób). 69 procent przedsiębiorstw utrzymała stan zatrudnienia na tym samym poziomie, jak przed pandemią. Co ciekawe, 8 procent zwiększyło liczbę zatrudnionych. Odsetek firm deklarujących zmniejszenie liczby pracowników był wyższy wśród większych przedsiębiorstw. Redukcję zatrudnienia przeprowadziły większe firmy (42 procent zwolnień w dużych firmach, 16 proc. w przypadku mikroprzedsiębiorstw).
Z kolei najnowsze kwartalne badanie Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor, realizowane wśród przedsiębiorstw MŚP, pokazuje, że cztery na pięć firm zmagało się z problemem faktur przeterminowanych o ponad 60 dni. Na szczęście, w porównaniu do IV kwartału ubiegłego roku sytuacja nieco się poprawiła. Z danych dostarczonych przez fatura.pl wynika jednak, że najgorszą sytuację nadal ma fitness. Podobnie nie za dobrze radzi sobie gastronomia. W lutym przedsiębiorcy działający na kodzie PKD restauracje i inne stałe placówki gastronomiczne wystawili o 37% mniej faktur niż w grudniu (a podobną liczbę co w styczniu).
Niestety są branże, które covid-19 odczuły drastycznie. Ich kody PKD nie kwalifikują się także do uzyskania rządowej pomocy. Przypomnijmy, że Związek Przedsiębiorców i Pracodawców oraz Warsaw Enterprise Institute utworzyły stronę, na której znajdziemy licznik strat spowodowanych przez lockdown.
- Przedstawiciele firm zrzeszonych w Związku Polskich Pracodawców Handlu i Usług stanowczo sprzeciwiają się kolejnym obostrzeniom, które wprowadzają lokalnie czwarty lockdown i w konsekwencji zamykają wybiórczo sklepy zlokalizowane na terenie centrów handlowych. Na razie obostrzenia obowiązywać będą tylko w wybranych województwach, ale tendencja jest oczywista i zagrożenie pełnego ogólnokrajowego zamrożenia rośnie. (...) Po roku pandemii rząd powinien wyciągnąć wnioski, jakie skutki dla polskich pracodawców przynosi blokowanie im możliwości prowadzenia działalności. Kolejne firmy padają, a pomocy nie widać. Widocznie gdzie indziej polski rząd lokuje nadzieje na rozwój Polski po pandemii niż w rodzimym biznesie – komentują przedstawiciele handlu i usług - czytamy w komunikacie opublikowanym na stronie ZPPHiU.
***
Przeczytaj także:
Jak wybrać franczyzę w dobie covid-19? - 5 oznak stabilznego biznesu