Wraz z rozwojem każdej gałęzi gospodarki, w pewnym momencie zachodzi konieczność jej uregulowania. W Polsce tym narzędziem ma być właśnie ustawa franczyzowa, obecnie na etapie projektu, która w ostatnich dniach odbiła się szerokim echem w mediach. Właśnie zjawisko tego echa, z natury rzeczy rozmywającego szczegóły danej sprawy stało się inspiracją dla tego artykułu. Przechodząc wspólnie z Państwem, jako autorka, wspólnie z redakcją Franczyza Info, chcę wyjaśnić kilka niejasności, które „echo” spowodowało w kontekście ustawy franczyzowej, jak i odpowiedzieć na Państwa wątpliwości.
Przede wszystkim należy pamiętać, że nie jest to obowiązujące jeszcze w tej chwili prawo, i do momentu uchwalenia tego aktu wiele może się zmienić. Dlatego wszystkich Państwa gorąco zachęcamy do czynnego udziału na etapie konsultacji społecznych dokumentu, kiedy to właśnie franczyzobiorcy i franczyzodawcy będą mogli zostać usłyszani.
Niemniej, ustawa franczyzowa to przede wszystkim symptom sukcesu modelu franczyzowego w Polsce. Choć może się to wydać kontr-intuicyjne, to ustawodawca nie rozpocząłby wysiłku legislacyjnego, gdyby branża, której ma on dotyczyć, stanowiła marginalny ułamek całej działalności gospodarczej kraju. Tak jednak nie jest, ponieważ zwolenników tego modelu oraz samych formatów przybywa z roku na rok, a dotychczasowe ramy prawne stały się najzwyczajniej niewystarczające.
Warto w tym momencie przypomnieć, że nawet rynek tak wolny jak amerykański, uregulował kwestię umów franczyzowych na poziomie ustawodawczym. A jak wygląda sytuacja polskich franczyz? W przypadku zaistnienia sporów, strony mogą polegać wyłącznie na ogólnych przepisach prawa oraz pomocniczo – na postanowieniach Europejskiego Kodeksu Etyki Franczyzy, który nie ma jednak wiążącej mocy prawnej. W tym kontekście ustawa franczyzowa ma charakter stricte stabilizujący dla całego sektora, ponieważ wprowadzi większą stabilność wzajemnych relacji i obowiązków między stronami.
Po obu stronach umowy franczyzy występują przedsiębiorcy. Wydawać by się zatem mogło, że naprzeciwko siebie stają równi sobie gracze. Niestety, wraz ze stopniowym wzrostem liczby umów franczyzy w Polsce, zaczęły krystalizować się niepożądane zachowania kontrahentów, prowadzące do zakończenia przedsięwzięć, uważanych początkowo za strzał w dziesiątkę. Oczywiście, nie jest to cecha wyłącznie rynku franczyz, a właściwie naturalny, choć negatywny, etap rozwoju każdej branży – co można łatwo zauważyć analizując rozwój ustawodawstwa gospodarczego.
Kluczem do zrozumienia ww. paradoksu wydaje się faktyczna nierównowaga stron umowy franczyzy i brak wystarczającej wiedzy prawnej, biznesowej i ekonomicznej przyszłych franczyzobiorców. Śledząc skargi franczyzobiorców, nie sposób nie dostrzec ich podobieństwa do głosów oraz argumentów wyrażanych przez konsumentów w sporach z przedsiębiorcami. Taka dysproporcja sił prowadzi do rozwoju różnego rodzaju patologii. Silniejszy gracz posiadający większe zasoby obroni się zawsze, natomiast mały i niedoświadczony przedsiębiorca może nawet stracić dorobek życia.
Twórca projektu ustawy franczyzowej zwraca uwagę na powyższy aspekt i uzasadnia konieczność unormowania tych stosunków na szczeblu ustawowym nazywając ją wprost „cywilizacyjną koniecznością”. Zgodnie z konstytucją, państwo ma obowiązek opieki nas słabszymi – w tym przypadku, nad mikro przedsiębiorcami. Sceptycy, do których początkowo zaliczała się autorka niniejszego tekstu, są temu argumentowi przeciwni twierdząc, że to kolejna ingerencja w wolny rynek. Regulacja jest jednak niezbędna, zwłaszcza, że – jak twierdzą największe sieci franczyzowe – uczciwi franczyzodawcy nie odczują zmiany w zakresie swojego działania, bowiem od lat stosują się do zbioru dobrych praktyk w prowadzeniu przedsiębiorstw i szanują swoich kontrahentów.
Zbytnia regulacja rynku?
Weźmy dwa przykłady:
Pierwszy wydaje się być rozwiązaniem wręcz zgodnym z duchem wolnego rynku. Z kolei drugi element od lat jest powszechny np. w praktyce dostawców usług telekomunikacyjnych czy finansowych, i w żaden istotny sposób nie wpłynął na ich działalność. Oczywiście, projekt nie sprowadza się wyłącznie do tych dwóch ww. kwestii.
Wśród innych projektowanych przepisów znalazły się także np. te mówiące o czasie, na który strony zawiązują stosunek prawny i o okresach wypowiedzenia umów. Najistotniejsze jest to, że projekt nie wprowadza żadnej formy reglamentacji działalności gospodarczej np. z uwagi na kryterium organizowania czy uczestnictwa w sieci franczyzowej. Organizacja sieci nadal nie będzie wymagała ani decyzji administracyjnej, ani uzyskania koncesji czy zezwolenia. Ewentualna reglamentacja działalności gospodarczej może mieć miejsce, ale jedynie na mocy przepisów szczególnych, np. ze względu na przedmiot działalności.
Projekt ustawy nie przewiduje też powołania nowego publicznego organu nadzoru dla franczyz. Przygotowywane przez organizatorów sieci franczyzowych prospekty informacyjne nie będą podlegały zatem jakiejkolwiek administracyjnej procedurze, obowiązkowi ich uprzedniego zgłoszenia, rejestracji czy zatwierdzenia przez urzędnika. Utrzymano całkowitą dowolność w zakresie przynależności przedsiębiorców do stowarzyszeń i organizacji branżowych: projekt nie przewiduje jakiejkolwiek formy przymusu korporacyjnego dla stron umowy franczyzy.
Wydaje się zatem, że jedynym (i jednocześnie słusznym) celem projektu jest zapewnienie ochrony interesów franczyzobiorcy, jak i organizatora sieci.
Należy zwrócić uwagę na jednoznaczne brzmienie projektowanych przepisów, które wykluczają umowę franczyzy z grupy umów konsumenckich. Nie będzie zatem możliwości skorzystania przez franczyzobiorców ze wzmożonej ochrony prawnej dla obrotu konsumenckiego. Jednocześnie ustawodawca nakłada na franczyzodawcę, jako uczestnika obrotu prawnego, obowiązek przygotowania rozbudowanej informacji wstępnej dla potencjalnego kontrahenta na temat jego oferty. Wprowadzenie takiego wymogu nie zatrzyma rozwoju branż gospodarki obarczonych takim ciężarem ani nie spowodowuje drastycznego zwiększenia kosztów działalności. Spodziewanym efektem takiej regulacji jest ucywilizowanie praktyk rynkowych.
Na koniec warto zaznaczyć, że umowa franczyzy – bez względu na projektowane zmiany ustawowe – pozostaje umową obustronnie kwalifikowaną, gdyż zarówno organizator sieci jak i franczyzobiorca prowadzą działalność gospodarczą na własny rachunek i we własnym imieniu. Franczyzobiorca musi pamiętać, że to on ponosi ryzyko własnej działalności gospodarczej, a proponowane przepisy są jedynie dodatkiem do jego własnej czujności i przezorności w podejmowanych decyzjach biznesowych.
A co dalej? W tym momencie wszyscy musimy czekać na kolejny ruch ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości.
Komentarz dla FranczyzaInfo przygotowała mec. Marta Skręta-Aniołek, adwokat w Kancelarii esb Adwokaci i Radcowie Prawni