Wpływ stanu epidemii na umowę franczyzy

14 kw. 2020
foto: pixbay CCO
artykuł ekspercki

Nie ulega wątpliwości, że obowiązujące ograniczenia związane ze stanem epidemii stanowią siłę wyższą. Oczywistym jest również fakt, że zarówno franczyzodawca, jak i franczyzobiorca zawierając umowę nie byli w stanie przewidzieć wybuchu pandemii i wprowadzenia ograniczeń w prowadzeniu biznesu.

Niekiedy w umowach franczyzowych – zwłaszcza tych zawieranych z wielkimi korporacjami – można znaleźć postanowienia dotyczące ograniczonych możliwości funkcjonowania firmy i zasad działania w takich sytuacjach. Jednak w zdecydowanej większości umowy franczyzowe nie posiadają takich bezpieczników. Czy w takiej sytuacji umowę franczyzy należy bezwzględnie wykonać? Czy może istnieją możliwości prawne pozwalające w czasach kryzysu wyjść obronną ręką?

Pacta sunt servanda a niemożliwość wykonania umowy

Umów należy dotrzymywać – to naczelna zasada Kodeksu Cywilnego mająca gwarantować bezpieczeństwo i pewność obrotu prawnego i gospodarczego. Nie ma ona jednak charakteru absolutnego. Prawo cywilne przewiduje sytuacje, w których wykonanie umowy staje się niemożliwe, na skutek okoliczności, których strony nie mogły przewidzieć przy zachowaniu umowy. Trzeba się jednak wystrzegać automatyzmów - nie można powiedzieć franczyzodawcy: „Nasza umowa nie obowiązuje, bo koronawirus”. Jednym słowem – zawarte umowy pozostają ważne.

Co w takim razie z niemożnością wykonania umowy i kiedy ona występuje? Co do zasady zobowiązania pieniężne zawsze są wykonalne. Jeśli więc franczyzobiorca ma zapłacić franczyzodawcy czy to opłatę stałą, czy prowizję od sprzedaży, to takie roszczenia jako pieniężne zawsze są możliwe do wykonania. Zasada jest prosta: „Nie masz pieniędzy dziś? Będziesz miał jutro”. Niemożliwymi do wykonania są natomiast świadczenia naturalne, co niesie za sobą konsekwencje. Przykładowo franczyzobiorca, może uchylić się od obowiązku prowadzenia działalności w sytuacji, gdy na mocy przepisów galeria handlowa, lub restauracja zostały zamknięte. W takiej sytuacji wykonanie umowy jest na dzień dzisiejszy nie możliwe. W konsekwencji zamknięcie, czy to sklepu, restauracji, czy salonu piękności nie może stanowić podstawy do naliczania kar umownych.

Rebus sic stantibus – bezpiecznik w kryzysie

Niejednokrotnie w umowach franczyzowych spotyka się postanowienia dotyczące minimalnych dostaw towaru do lokalu franczyzobiorcy, albo w przypadku umów usługowych wymóg minimalnego obrotu, od którego naliczana jest opłata. Powstaje więc pytanie, czy podczas wprowadzonych ograniczeń franczyzobiorca prowadzący sklep musi odbierać i płacić za towar którego nie sprzeda, a prowadzący salon fryzjerski płacić stawki minimalne pomimo tego, że nie zarabia? Z jednej strony świadczenia te są teoretycznie do spełnienia – sklepikarz może odebrać towar i sprzedać go po ustaniu ograniczeń, a zobowiązanie fryzjera ma charakter pieniężny, więc będzie mógł zapłacić później. Gdyby jednak taka teoria miała funkcjonować w praktyce to prowadziłaby ona do powstanie rażących strat u franczyzobiorcy a niejednokrotnie do bankructwa.

Dlatego też w Kodeksie Cywilnym przewidziano możliwość dokonania zmian w zawartej umowie na wypadek wystąpienia nadzwyczajnych okoliczności, których strony umowy nie były w stanie przewidzieć w chwili jej podpisywania. Uprawnienia takie nadano jednak nie stronom umowy a sądowi. To uprawnieniem sądu będzie określenie, czy franczyzobiorca musi zapłacić minimalną opłatę, a jeśli tak, to w jakiej wysokości. To sąd zdecyduje, czy franczyzobiorca musi odebrać towar, którego nie sprzeda z powodu wprowadzonych zakazów. Patrząc z dzisiejszej perspektywy uzasadnione jest przekonanie, że w przypadku niektórych umów franczyzowych wprowadzenie zmian będzie konieczne. Pytanie tylko, czy franczyzodawca i franczyzobiorca samodzielnie dojdą do porozumienia, czy konieczne okaże się angażowanie wymiaru sprawiedliwości.

Renegocjowanie umów

Trzeba również pamiętać, że zawierając umowę franczyzy, każda ze stron była zadowolona i liczyła na obopólne korzyści. Warto przypomnieć sobie to teraz, kiedy w trudnym położeniu są zarówno franczyzodawcy jak i franczyzobiorcy. Zarówno jedni jak i drudzy wynajmują lokale, w których prowadzą biznes, zatrudniają ludzi, korzystają z usług innych podmiotów. W takiej sytuacji komunikacja i wzajemne informowanie o trudnościach pozwala zarówno na prowadzenie negocjacji, jak również na umożliwieniu drugiej stronie podjęcia działań.

Przykładowo jeśli franczyzodawca dowie się z wyprzedzeniem, że franczyzobiorca nie będzie miał z czego zapłacić należnych opłat to umożliwi mu to podjęcie działań – np. uzyskania pożyczki, albo gwarancji. Taka informacja otwiera też pole do negocjacji o rozłożeniu zaległych płatności na raty, częściowym umorzeniu lub zawieszeniu opłat franczyzowych.

Rozpoczynając renegocjacje umowy franczyzowej dobrze pamiętać, że druga strona nie jest wrogiem, a partnerem. Z kolei zawarcie porozumienia będzie dla obu stron bezpieczniejsze i tańsze, aniżeli angażowanie się w spory sądowe, po które należy sięgać w sytuacji fiaska negocjacji.

artykuł ekspercki

LESZEK KIELISZEWSKI

kieliszewski

 

Doświadczony prawnik. Członek Warszawskiej Izby Adwokackiej. Ekspert w zakresie prawa związanego z obrotem gospodarczym. Wielokrotnie negocjował i tworzył umowy franczyzy reprezentując zarówno franczyzodawców jak i franczyzobiorców. Strona internetowa eksperta:  www.legality.com.pl 

 

 

 

 

 

 

 


***

Polecamy także:

Know-how w biznesie opartym na franczyzie – część 1 artykułu eksperta

Know-how w biznesie opartym na franczyzie – część 1 artykułu eksperta

Tagi:

Opublikowane przez: Daria Kania-Baran
facebook