Według najnowszych danych Ministerstwa Rozwoju spadła liczba wniosków dotyczących likwidacji firm w porównaniu do ubiegłego roku. Szacuje się, że jest ich około 14 tysięcy mniej niż rok wcześniej ( 20 procent). Wzrosła za to liczba wniosków o zwieszenie działalności w CEIDG w ciągu pierwszych sześciu miesięcy br. W porównaniu z okresem z ubiegłego roku jest ich o ponad 11 tysięcy więcej.
W pierwszej połowie 2020 roku do rejestru CEIDG wpłynęło 70,3 tys. wniosków dot. likwidacji działalności gospodarczej. W porównaniu z okresem z ubiegłego roku, liczba ta zmniejszyła się o prawie 13,8 tys. Od 1 stycznia do 30 czerwca 2019 roku było ich bowiem 84,1 tys.
– To jest zaskakujący wynik. Można było oczekiwać, że skala likwidacji działalności wzrośnie. Mówimy tu przecież o okresie największego kryzysu w nowoczesnej historii gospodarki rynkowej w Polsce. Widocznie firmy mają nadzieję, że programy pomocowe pozwolą im przetrwać. Ale cały czas jest niepewność i oczekiwanie na to, co będzie dalej – dodaje dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP.
– Moim zdaniem, duża część przedsiębiorców podejmowała decyzje o zawieszeniu działalności gospodarczej po dokładnej analizie sytuacji. Rozpatrywali oni więc nie tylko swoje możliwości co do utrzymania i kontynuowania prowadzonego biznesu. Sprawdzali również opcje uzyskania wsparcia finansowego z poszczególnych tarcz antykryzysowych. Ale oferowana pomoc często wiązała się ze spełnieniem szeregu formalnych wymagań – komentuje Marek Niczyporuk, doradca podatkowy i radca prawny z Kancelarii Ars AEQUI.
– Jedną z popularniejszych form pomocy było zwolnienie ze składek ZUS, ale tylko na 3 miesiące. Przedsiębiorcy, którzy skorzystali z tej opcji, mieli zatem czas na rozeznanie rynku i swoich możliwości odbudowania biznesów. Z pewnością dla wielu działalności były to środki pozwalające przetrwać, ale uniemożliwiające zmianę branży czy pozyskanie nowych klientów – dodaje mec. Niczyporuk.
Według Adama Parola - radcy prawnego, polscy przedsiębiorcy otrzymali znaczne środki finansowe w ramach programu rządowego, co mogło skłonić ich do niezamykania firm.
- (...) Przedsiębiorcy w obawie przed obowiązkiem zwrotu znacznych kwot, które otrzymali z PFR, kontynuują działalność pomimo znaczącego spadku obrotów. Ponadto sytuacja na rynku pracy też nie napawa optymizmem. Na jesień są zapowiadane zwolnienia w firmach związanych z branżą automotive oraz w górnictwie. Przedsiębiorcy, mając w perspektywie szukanie nowego źródła utrzymania, wolą też kontynuować działalność przy redukcji kosztów i oczekiwać na lepsze jutro - tłumaczy Adam Parola.
Nie można także zapomnieć o tym, że pandemia wymusiła na przedsiębiorcach spowolnienie gospodarcze oraz zwolnienia pracowników - co skutkuje także trudnościami w poszukiwaniu nowej pracy. Więc można sądzić, że część z przedsiębiorców przyjęła w tym momencie taktykę utrzymania swoich firm i generowania "jakichkolwiek" przychodów. Dla innych pandemia może nie być idealnym czasem na "zawodowe wyzwania" i rozglądanie się za nową pracą.
***
Polecamy także:
Badanie: Kim jest klient restauracji typu fast food?