- Dziś każda branża, w tym FMCG mierzy się z dwoma problemami. Pierwszy to brak pracowników (choćby względnie wykwalifikowanych). Drugi to rosnące koszty utrzymania, tzn. zatrudnienia ludzi. Tradycyjny, nawet mały sklepik otwarty w godzinach: 6-23, potrzebuje 3-6 osób. Nasze sklepy automatyczne czynne są całą dobę, 7 dni w tygodniu i potrzebują 1/10 etatu, czyli mając jednego pracownika (nie licząc księgowej) można mieć 10 sklepów - opowiada Kamil Brzozowski, Członek Zarządu.
Snackomat od początku był projektowany jako mniejszy format sklepomatu, nastawiony mocno na produkty szybko rotujące, impulsywne. Analizujemy obecnie kilka lokalizacji pod mniejsze jednostki, tzn. snackomat, aczkolwiek w procesie otwartych oraz szykowanych do otwarcia mamy lokale brendowane sklepomatem.
Nasz model współpracy może, aczkolwiek nie musi mieć tradycyjnej formy franczyzy. W mojej opinii franczyzobiorca to inwestor. Osoba dysponująca kapitałem na częściowe lub całkowite nakłady inwestycyjne w lokal lub lokale. W tym momencie prawdopodobnie jako pierwsi a może i jedyni w Polsce, umożliwiamy możliwość inwestycji w sklepomat z dowolnego miejsca w Polsce z usytuowaniem lokali w Warszawie. W tym modelu roboczo nazwanym ko-inwestycyjnym, bierzemy na siebie wszystko, co normalnie musiałby zrobić franczyzobiorca, tj. poszukiwanie lokalu, negocjacje i podpisanie umowy, remont lokalu, zakup i uruchomienie maszyn oraz późniejszą obsługę działającego już punktu. W modelu tym dzielimy się dochodem 50:50, czyniąc naszą "franczyzę" inwestycją pasywną dla naszego Partnera. Jednocześnie dopuszczamy możliwość tradycyjnej formy franczyzy, dla lokalizacji w największych aglomeracjach w Polsce. Na dniach umożliwimy wybór parku maszyn dla formatu sklepomat z poziomu strony internetowej, w tym leasing online, wydawany przez naszego partnera finansowego w czasie rzeczywistym.
Chcemy rozwijać dwa warianty. Pierwszy, w którym mamy już kilka sklepomatów z ofertą spożywczą, w tym soki, dania gotowe itp., to sklep automatyczny z ok. 150 indeksami. Drugi format doposażony jest w ekspresy kawowe, serwujące aromatyczną, świeżo mieloną kawę, herbatę liściastą czy popularne, kremowe kawy rozpuszczalne czy czekolady. W związku z tym, że zależało nam na nie zwiększaniu znacząco powierzchni lokali, drugi format jest uboższy w asortyment gotowy, tj. mamy około 80 indeksów szybko-rotujących, w tym również dania gotowe. Wyróżnikiem tego formatu będą kawy na mleku roślinnym - a raczej ich silna promocja. Bo jako pierwsi w Polsce zaproponujemy konsumentowi duży kubek w cenie małego, w zamian za rezygnację z tradycyjnego mleka krowiego. Osoby przywiązane do tradycyjnej kawy na mleku odzwierzęcym otrzymają u nas możliwość zakupu kawy w kubku 180ml. Pierwsze sklepy w wariancie z kawą będą przyjmować klientów na przełomie sierpnia/września.
Koszt inwestycji zależy od inwestora, który do nas przychodzi. Decydując się na jeden automatyczny sklep, wystarczy kwota rzędu siedemdziesięciu kilku tysięcy. Chcąc mieć sieć kilku punktów, kwoty proporcjonalnie rosną do góry. Wydawać by się mogło, że koszt jednostkowy jest wysoki, że można otworzyć mały sklepik w tradycyjnym formacie na używanym wyposażeniu i zaoszczędzić. Moim zdaniem to tylko pozorna oszczędność. Dziś każda branża, w tym FMCG mierzy się z dwoma problemami. Pierwszy to brak pracowników (choćby względnie wykwalifikowanych). Drugi to rosnące koszty utrzymania, tzn. zatrudnienia ludzi. Tradycyjny, nawet mały sklepik otwarty w godzinach: 6-23, potrzebuje 3-6 osób. Nasze sklepy automatyczne czynne są całą dobę, 7 dni w tygodniu i potrzebują 1/10 etatu, czyli mając jednego pracownika (nie licząc księgowej) można mieć 10 sklepów.
Miastem, które wytypowaliśmy jako pierwsze, to Warszawa. W chwili osiągnięcia tu zakładanej koncentracji sklepów automatycznych kolejnym regionem naszego rozwoju będzie Trójmiasto a trzecim regionem, będą równolegle Wrocław, Poznań, Katowice i Kraków.